sobota, 26 listopada 2011

Regulacja brwi i henna

MARTYNA

Jak dla mnie bardzo istotne w kwestii wyglądu. Odpowiednio wyregulowane, dopasowane do kształtu twarzy, przyciemnione czy rozjaśnione, nadają twarzy idealnych rys, wyrazistości i po prostu buzia nabiera atrakcyjniejszego wyglądu :) Nieraz zmiany są drastyczne, ale przy odpowiednim doborze zmiany są tylko na lepsze :)

Po pierwsze należy określić kształt twarzy i przeanalizować jak powinny w takim razie wyglądać nasze brwi. 



Przeważnie (choć nie zawsze!) stosuje się tą metodę:


Ołówek przykładamy do skrzydełka nosa w linii prostej- tak wyznaczamy początek brwi. W ok. 2/3 odległości od początku brew powinna mieć uniesienie (dlatego nigdy nie depiluje się włosków nad brwiami!). Opierając ołówek o skrzydełko nosa i kierując go do zewnętrznego kącika oka, wyznaczamy koniec brwi. Jeśli jakieś włoski wystają poza, należy je wyskubać :)
Brwi powinny mieć kształt "kropli" Początek okrągły lub delikatnie kanciasty, zwężający się ku końcowi. Musimy pamiętać, aby brwi nie były zbyt cienkie lub zbyt grube, bo nada to twarzy albo zdziwiony, albo groźny wyraz twarzy. W tym sezonie panuje trend na właśnie krzaczaste grube, wręcz "kreskówkowe" brwi, ale nie radzę sugerować się obecnymi trendami, tylko dobrać kształt naturalny i odpowiedni dla siebie.

Henna

Bardzo podobają mi się brwi po hennie, gdyż zafarbowana skóra pod włoskami daje efekt zagęszczenia i brwi przez co mają idealnie równy kształt (oczywiście mówię o umiejętnie zrobionej hennie). Z natury jestem ciemną blondynką o chłodnym, mysim odcieniu (za dzieciaka platynowa blond), ale brwi mam intensywnie czarne (tzn. kiedyś takie były). Rok temu zaczęłam stosować hennę na potrzeby szkoły kosmetycznej i przez to zauważyłam, że włoski nie są już tak ciemne jak kiedyś. Na końcówkach włosków zauważam jasny kolor i przez to jestem zła. Także nie radzę stosować ją tym, które mają ładny, ciemny kolor. Wystarczy przy codziennym makijażu delikatnie pomalować je matowym cieniem o kolorze dobranym odpowiednio do cery i koloru włosów głowy. Blondynki powinny stosować brązy i grafity, brunetki zaś czarne i ciemne cienie, a rude dość jasne odcienie brązów. Chociaż mimo wszystko, tak jak w moim przypadku niektórym blondynkom czy rudym jest dobrze w ciemnych brwiach, więc to jest tylko kwestia doboru. A teraz moje brwi przed odpowiednią regulacją oraz po regulacji i hennie :)

Przed:


Po: 


Osobiście polecam hennę żelową (lub w kremie). Radzę kupić droższą, gdyż tanie, proszkowe henny nie utrzymują się dłużej, niż 3 dni. 

Przygotowanie: wycisnąć do kieliszka z tubki 1cm henny, dodać kilka kropel 3%-owej H2O2 (wody utlenionej) i wymieszać cieniutkim pędzelkiem. Konsystencja musi być dość zbita, henna nie może spływać!


piątek, 25 listopada 2011

Kontynuacja...

i takim sposobem z pełnymi brzuchami ;) (po jabłuszkach w cieście) wyruszyliśmy w dalszą podróż naszym srebrnym "pojazdem księżycowym".
Przystanek - Weihnachtsmarkt. Pierwsze wrażenie... poczułam się kolejny raz jak dziecko. Tysiące światełek, mnóstwo udekorowanych reklamami choinek. I tradycyjne budki/stoiska z tutejszymi przysmakami. Na grzane wino również nie zabrakło miejsca :) także o dobry klimat nie było trudno.
Po rozgrzaniu ;) obraliśmy nieco inny kierunek - mały shopping - no mały zawsze musi być ! :)
Najpierw jedna sieciówka - tutaj zakup spodni na 164cm :D i nie wierzyłam, że się wcisnęłam - ale jakoś tak dobrze o dziwo leżały. No to myk i dalej przez dział dziecięcy. Tak, tak, właśnie w dziale dziecięcym były takie hity. I przy samej kasie sweterek z kiciusiem. Gratis - pierniczki ;). Dobre i to.
Kolejno zahaczyłam o zdrapki u miłej Pani, która poprosiła mnie o dowód osobisty!!! HaHaHa!!! Pierwszy raz w życiu ktoś poprosił mnie o dowód osobisty. Nie dosyć, że w dość nietypowym miejscu i regionie, to stało się to akurat dziś, w dzień moich urodzin :). Nie ukrywam, że Pani się lekko zdziwiła i po chwili z uśmiechem na twarzy wyciągnęła do mnie rękę z życzeniami :). To było miłe. :)
A że naprzeciwko kusił mnie jak wąż, neonowy napis "casino" - to niczym w amoku kierowałam się do ich drzwi. No i pyk :) mały bonusik i bach 100euro w kieszeni. :) Dziękuje - do widzenia - do następnego tak miłego razu. I szczerze... to akurat chciałam 99euro na moje upatrzone buty... :D także zobaczymy, co przyniesie jutro :).







***

Happy birthday to You...

Jeszcze raz wszystkiego najlepszego mój Misiulku!


I tradycyjnie... gerbera :)



Prezent... jestem za !

Zacznijmy od znajomego nam KRUKA :) - luuuubię to !!!



http://wkruk.pl/product-pol-2307978-PIERSCIONEK.html

rozmiar 18 i wszystko jasne ! :) bagatela 2690,00 zł. Ale i tak wybierałam z niższej półki...
Ech dobrze, że marzenia nic nie kosztują.
A póki co, mój jeden prezent to bransoletka na czarnym sznurku (bo najważniejsze, żeby pozostać przy prostocie:)) z pozłacanym serduszkiem Lilou.



***

Miły początek dnia

No i w końcu nadszedł ten dzień.



Nie żebym czuła się starsza, ale jednak gdzieś głęboko siedzi w nas ta świadomość, że jesteśmy starsi.
23 urodziny. Boże jak to zleciało. Chciałabym mieć tyle lat i urodzić się na nowo :). Być już mądrzejsza w wielu kwestiach i na pewno życie byłoby łatwiejsze. Ale póki co, cieszmy się tym co jest i co będzie.
Poranek zaczęłam od zrobienia jabłek w cieście. Wyszły dosyć apetycznie :) A co przyniesie jeszcze dziś dzień, to się okaże.




***

czwartek, 24 listopada 2011

Chicken Wrap mit Käse, Paprika und Speck

Dziś miałam ochotę zrobić coś dobrego w kuchni. Otwieram lodówkę, a tu na wyciągnięcie ręki filety z kurczaka. No to od razu wpadł mi do głowy pomysł. Zawijane filety z kurczaka z żółtym serem, czerwoną papryką z octu i boczek. Do tego ryż długoziarnisty i sos tysiąca wysp. Smacznego!
To wszystko wyszło mniej więcej tak...



***

Zakupy, zakupy...

MARTYNA

Muszę przyznać, że tegoroczne dostawy w sklepach obuwniczych mnie nie zachwycały. Od października polowałam na buty odpowiednie dla mnie, czyli wiązane, czarne, na słupku, szyte wokół stopy i przede wszystkim ciepłe. Udało mi się takie dostać w Deichmannie. Nie są niestety wymarzonymi ze względu na zamsz, ale w czymś muszę przecież chodzić, bo pogoda coraz mniej rozpieszcza :) Cóż, są wygodne, nie czuje się obcasa no i grzeją niesamowicie. Zobaczymy jak sprawdzą się na większe śniegi :) 
Można je zobaczyć na stronie:
 http://www.deichmann.com/PL/pl/shop/damskie/damskie-buty-damskie/00006001026629/kozaki%20damskie.prod?r=5&c=3&filter_size=all&st=PRODUCT&filter_cat=damskie/damskie-buty-damskie/buty-damskie-kozaki


Jakiś miesiąc temu w lumpeksie udało mi się dostać pakowną i według mnie dość ciekawą torebkę z bardzo delikatnej skajki. Cena była śmieszna, ale póki co jestem zadowolona. Muszę jeszcze tylko dokupić do niej "kitkę" ":)


No i moja ukochana listonoszka z Primarku. Zakupiłam na Allegro, również nie była droga, ale uwielbiam ją, mimo, że stałam się ofiara dowcipów typu "pani licznik od prądu przyszła spisywać" :) Według mnie jest świetna.



Mój sposób na tortille

MARTYNA

Dziś obiad wyjątkowo pyszny. Zazwyczaj robiłam z mamą coś a'la con carne i jadaliśmy to z chlebem. Wczoraj naszedł mnie pomysł, że przecież smakowałoby to świetnie z plackiem tortilli.

 Zdjęcie zapożyczone

Składniki:
- 1kg mielonego mięsa wieprzowego
- 6 małych cebul
- 2 ząbki czosnku
- 3 puszki czerwonej fasoli
- słoiczek przecieru pomidorowego
- łyżka ketchupu
- 4 łyżki świeżego kopru
- olej
- szczypta ostrej papryki oraz pieprzu cayenne
- sól, pieprz
- placki do tortilli

Przygotowanie:
Cebulę kroimy w kostkę i smażymy w brytfannie aż zrobi się szklista, dodajemy starty czosnek, podlewamy odrobiną wody i przyprawiamy. Następnie dorzucamy mięso i rozdrabniamy je nie przerywając smażenia. Dodajemy słoiczek koncentratu, łyżkę ketchupu, wrzucamy odcedzoną i opłukaną fasolę, koperek i gotujemy parę minut. Placek tortilli wrzucamy na suchą patelnię i przypiekamy po obu stronach. Nakładamy farsz (można również posypać startym serem), zawijamy i wcinamy.
Smacznego!

Cinder Sky- Northern Lights

MARTYNA

Piosenka tak mi się spodobała, że nie chce mi wyjść z głowy :)



A może sushi do tego...

Wstawiając zdjęcie w tym poście, chciałam najzwyczajniej w świecie narobić Wam smaku :D. Nie, nie, nie będę taka. W końcu nie każdy gustuje w tego typu potrawach, a to  również trzeba uszanować. A o gustach się nie dyskutuje.. Są smaki i smaczki i każdy wie, na co najlepiej reaguje jego podniebienie :) Na moje akurat reaguje bardzo dobrze, także tym razem postawiłam na "sushi na wynos".
Wyglądało mniej więcej tak:


z tymże miało więcej łososia. Pyło pyyyyszne :) !!! I to jest ten plus, że tak polubiłam tutaj sushi. Wprost nie można mu się oprzeć...

                                                                ***

Zdrowiej w dobrym stylu...

Dziś przeglądając artykuły modowe, napotkałam na stronę, na której znalazłam bardzo ciekawy artykuł na temat plastrów... Taak, właśnie takich zwykłych plastrów opatrunkowych. Otóż każdy z nas mając do wyboru zwykłe cieliste, tudzież białe "z metra" :D - wybrałby jakiś kolorowy, z ciekawym emblematem. Niech nikt nie mówi, że nie !!! :)
Dlatego postanowiłam wstawić kilka propozycji, jak łatwo za 8$(sztuka) stać się modnym ;).
Przyznam, że sama skorzystałabym z nich, gdyby były tańsze. A na chwilę obecną muszę zadowolić się wodoodpornymi ;).




***

środa, 23 listopada 2011

Bruno Mars- It will rain

MARTYNA

Osobiście jakoś nie urzeka mnie pan Bruno Mars, ale tą piosenką mnie oczarował. Zwłaszcza, że znalazła się na soundtrack'u czwartek części mojej sagi. Wprawdzie film du*y nie urwał, ale mam sentyment do "Zmierzchu" :)


Kurczak po tajsku z pastą curry, mlekiem kokosowym, pędami bambusa i trawą cytrynową

MARTYNA

Skoro już zaczęłam dodawać przepisy, to nie mogłoby tutaj zabraknąć mojego ulubionego dania. Jeśli miałabym polecać kuchnię, to zdecydowanie byłaby to kuchnia Tajska. Dla takich jak ja miłośników kokosu, pikantności i nutki cytrusów, nie ma nic lepszego. Wprawdzie fanką tej kuchni jestem od niedawna. Za sprawą mojej kuzynki, która obecnie mieszka w Szwecji, miałam okazję jej zasmakować, za co będę dozgonnie wdzięczna! Niestety u nas w Polsce, kuchnia ta jest mało rozpowszechniona, a tam można znaleźć tajską knajpę na każdej ulicy, nie wspominając o asortymencie tajskich dodatków w sklepach! Udało mi się przywieźć czerwoną pastę curry, ponieważ w mojej okolicy jest wielki problem, by ją dostać, i już następnego dnia po powrocie ze Szwecji, pichciłam w kuchni moje własne tajskie :)

Zdjęcie zapożyczone

Składniki:
- dwie podwójne piersi z kurczaka pokrojone w paski
- puszka mleka kokosowego (duża)
- 3 łyżeczki pasty curry (ja preferuję czerwoną)
- słoiczek pędów bambusa (odsączone)
- pół kostki rosołowej
- trawa cytrynowa (ja zastosowałam startą skórkę z limonki)
- 2 łyżeczki soku z limonki
- pół papryczki chilli (drobno posiekana)
- 2 łyżki oleju roślinnego
- ryż
- łyżeczka cukru

Przygotowanie:
Na patelni rozgrzewamy olej, dodajemy pastę curry i podgrzewamy ją na słabym ogniu ciągle mieszając, następnie dodajemy kurczaka, posiekaną chilli i smażymy do momentu, aż kurczak będzie miękki (nie wysuszony!). Przerzucamy zawartość patelni do garnka, dusimy 5 min na małym ogniu (kurczak puścił wodę, tak więc dolewanie jej jest zbędne), wlewamy mleko kokosowe oraz wrzucamy pędy bambusa, kostkę rosołową i gotujemy 10 min na małym ogniu. Następnie dodajemy startą skórkę z limonki i sok, łyżeczkę cukru i gotujemy znów kilka minut. Można również dodać więcej pasty, cukru lub soku z limonki, jeśli jest taka potrzeba. Podajemy z ryżem. 


Uwaga! Bardzo ostre!

Tosty a'la Panini

MARTYNA


Zdjęcie zapożyczone

Od rana naszła mnie ochota na coś innego, niż zazwyczaj jadam na śniadanie. Pieczywo chrupkie z szynką plus pomidor z serkiem wiejskim granulowanym i przyprawami dość mi się znudziło. Niestety nie posiadałam wszystkich składników potrzebnych do przyrządzenia prawdziwego Panini, więc troszkę pozmieniałam, a efekt był smaczny :) Przypominam, że dobór składników zależy od gustów smakowych :)

Tak więc do mojego Panini potrzeba:
- dwie kromki jasnego pieczywa
- pesto z bazylią (ja z powodu jego braku zastąpiłam go topionym serkiem ziołowym, dużą ilością bazylii, ziół prowansalskich, soli i pieprzu)
- plaster szynki z indyka
- kilka plastrów sera mozzarella (ja posiadałam tylko Goudę)
- dwa plastry pomidora
- łyżka oliwy

Pieczywo smarujemy pesto lub serkiem topionym (wtedy należy posypać ziołami, solą i pieprzem), na jedną kromkę kładziemy kolejno szynkę, ser i plasterki pomidora i składamy kanapkę. Rozgrzewamy oliwę na patelni i smażymy na małym ogniu, aż ser się rozpuści. 
Dla mnie osobiście chyba nie ma takiej rzeczy, której by nie można jeść z ketchupem, tak więc polecam jako sosu użyć właśnie łagodnego ketchupu (najlepiej Kotlin, ponieważ ma intensywny pomidorowy smak), co z połączeniem włoskich ziół i topionego sera, nada włoskiej nutki. 

Deutsche Spezialitaten



Musiałam dodać zdjęcie moich ulubionych świeżutkich, chrupiących, nieziemsko pachnących Breze, bo właśnie zostałam nimi powitana. Jeszcze cieplutkie, więc uciekam do kuchni ;) Prawda, że pysznie wyglądają? 

***

ASOS

Dzisiejszy dzień, można zaliczyć do udanych :)
Po pierwsze: mam wolne, ale niestety kosztem zdrowia... No ale, to zawsze aż 5 dni wolnego-łącznie z weekendem. A z uwagi na to, że wielkimi krokami zbliżają się moje urodziny (aaaa.... znów będę o rok starsza :( ), to na pewno wymyślę coś smacznego do "wszamania" ;). Z pozdrowieniami dla Marcina L.
Po drugie: i chyba najważniejsze przyszła długo oczekiwana paczka z Asos'a. Czekałam na nią, jak małe dziecko na Świętego Mikołaja :).
Jedno co mnie martwi, to to, że nie ma wciąż śniegu! Jeszcze tylko, albo aż 24 dni do mojego przyjazdu i mam wielką nadzieję, że przywita mnie śnieg. I sesje z moją Przyjaciółką. Jak mi tego strasznie brakuje. Tu, gdzie nie mogę jej nawet na chwilę zobaczyć. Ale już niedługo... już za chwilę... za dni parę... :)

A póki co, moje zamówienia z Asos'a.









Asortyment jak widać, z każdej półki. Rozpoczynając od obuwia, i galanterii, kończąc na stroju kąpielowym.

***

Prolog

When I Look At You



Film "Ostatnia piosenka" mówi wszystko o tym, jakie jesteśmy...

***